9 lipca 2012

Recenzja: Prodigy - H.N.I.C. 3

Prodigy, czyli Albert Johnson to 37-letni raper, który wychował się w rodzinie nowojorskich muzyków. Jest również połową hip-hopowego duetu Mobb Deep, w którym wraz z Havocem nagrał 7 długogrających produkcji, dzięki którym obaj panowie stali się poważanymi postaciami w rapowym półświatku, zyskując miliony fanów na całym świecie. Chociaż formacja jeszcze funkcjonuje, Albert od pewnego czasu pracuje na własne nazwisko – w jego solowej dyskografii znajdziemy dwa LP’e, kolaboracje i garść mixtejpów, które wcale nie są (aż tak) gorsze od tych wydanych przez Mobb Deep. Dzisiaj rozpiszę się o jego świeżutkim dziele, nazwanym tak samo, jak ostatni mixtape…

…czyli H.N.I.C. 3. Jest to pierwszy album wypuszczony nakładem Infamous Records i wersji deluxe składa się z aż 20 tracków będących niczym innym jak tylko czystym, nieklubowym rapem ze wschodniego wybrzeża. Jak stali czytelnicy z pewnością zauważyli, dawno nie było na blogu takich klimatów, chociaż, bądź co bądź, obcuję z nimi prawie codziennie - jest to coś, w czym poza (zazwyczaj) solidnym podkładem, duży nacisk kładzie się na lirykę. Przekonajmy się, jak Prodigy przyłożył się do obu aspektów.

Jeżeli chodzi o warstwę muzyczną, to pod tym względem raper, jak zwykle, wypadł świetnie. Usłyszymy tu kultowe, istkoustowe bity, które chociaż same w sobie nie są chilloutowe, to pomimo częściowej agresji, sprawiają wrażenie odprężających. Szczególnie w połączeniu z samplami zapożyczonymi z soulowych produkcji, sklejonymi głównie z dźwięków gitary elektrycznej, klawiszy oraz drobnych, elektronicznych dodatków. Za kolejny element urozmaicający mogą robić gościnne głosy, których w sumie jest około siedmiu, m.in. Wiz Khalifa, T.I., Havoc. Wszystko to tworzy spójną, chwytliwą całość, która przez cały czas podtrzymuje zainteresowanie u potencjalnego odbiorcy, tym samym przyczyniając się do stosunkowo dużej atrakcyjności podkładu, który jest najlepszą częścią tego wydawnictwa. Ale mimo wszystko rapowanie do bangerów Young L można było sobie odpuścić…

Na swoim najnowszym krążku, raper skupia się na jasnych stronach życia, czyli miłości, rodzinie, marzeniach, nadziei, dobrym postępowaniu, etc., spychając tym samym dotychczasową agresję na drugi plan. Nie znaczy to jednak, że tekst jest super przesłodzony – oczywiście znajdziemy tu pewne elementy charakterystycznej dla gangsterki, czyli m.in. realia życia na ulicy, wspomnienia oraz złe strony popularności i bogactwa. Nie wiem, czy fani aby na pewno oczekiwali właśnie takiego czegoś.


Obecnie, z płyty ukazały się cztery single: Gangsta Love, Pretty Thung, Get Money oraz Live – wszystkie są ciekawe muzycznie, merytorycznie dosyć przeciętne. Na ich podstawie możemy upewnić się, czy chcemy nabyć to dzieło, bo reszta utrzymana jest w podobnej konwencji, zarówno klimatycznej, jak i jakościowej. W związku z tym, ciężko jest wybrać konkretnego faworyta, który górowałby nad pozostałymi – albo kupujemy całość, albo pomijamy tą pozycję, nie warto się rozdrabniać.

Dla przeciętnego zjadacza chleba, osoby, która nie jest związana emocjonalnie ze wcześniejszą dyskografią rapera, trzecia część H.N.I.C. okaże się dobrą, w porywach nawet bardzo dobrą produkcją. Z kolei wcale się nie zdziwię, jak fani muzyki Mobb Deep, wyśmieją ten krążek – przynajmniej jego liryczną część, która definitywnie odstaje od tej ze wcześniejszych płyt. Dla mnie nie ma tragedii, całość przypadła mi do gustu i jak na moje ucho, zasługuje na czwórkę. Tylko, bo tekst pozostawia wiele do życzenia.

Zgadzasz się? Podaj dalej:

6 komentarze:

Nigdy go nie słuchałem..
Ale on chyba w tym roku w Polsce był lub będzie.;D

Nie to nie mój typ muzyki.

Sam tłumaczysz teksty piosenek? Dużo czasu Ci to zajmuje? Jak długo piszesz jedną recenzję? :)

Takie pytania to proszę na maila lub na PW na fanpage'u :)
Don't spam please.

Płyta nad wyraz marna, owszem, znośna muzycznie, ale sam MC zatracił się całkowicie w próbie cross-overu. Za stary już jest na przebicie się do świadomości nastolatków. A jak jeszcze próbuje na którymś tracku jechać jak Wiz Khalifa, to robi się smutno już. Ja dałem 2/5

To muzyka dla osób bardzo opanowanych, mnie po chwili doprowadza do agresji:)

Prześlij komentarz