23 lipca 2012

Recenzja: Frank Ocean - channel Orange

Znacie Franka, co nie? To ten od Kanye Westa i Jaya-Z oraz mixtape’u ‘nostalgia, Ultra’ (polecam!). Jest też członkiem grupy Odd Future (czy OFWGKTA, jak kto woli), z którą nagrał 1xLP i 2x mixtape. Jak widać, chociaż dzisiaj omówię jego debiutanckie dziecko, gość dobrze zna realia branży muzycznej i mało tego, że potrafi śpiewać, to również pisze niegłupie teksty. No i ma szeroki wachlarz znajomości, w końcu przyjaźni się z wieloma znanymi i szanowanymi artystami. Słowo ‘debiut’ stawiane przy jego albumie wydaje się więc czysto teoretyczne. Przesłuchałem go, ustosunkowałem się, a teraz go opiszę.

W channel Orange, którego dystrybucji podjęła się wytwórnia Def Jam Recordings (obok GOOD Music jest to mój ulubiony label), podstawowo wpakowano aż 17 porządnych kawałków, będących nowoczesnym i jednocześnie nieoklepanym rnb, które niewiarygodnie wciąga i jest w stanie umilić czas nawet najbardziej wybrednym słuchaczom. Nie pamiętam, kiedy ostatnio natrafiłem na tak dobrego przedstawiciela czarnych, niekoniecznie rapowanych klimatów. No i po części soulu, ale to swoją drogą.

Poza Frankiem, który sam zadecydował o finalnym wyglądzie materiału, pomocną dłonią posłużyli również Pharrell Williams, Malay (Jamie Foxx, John Legend) i Om'Mas Keith (Sa-Ra). Zainwestowali oni w bardzo spokojne dźwięki, które pomimo braku jakiejkolwiek agresji oraz większego temperamentu, nie są monotonne (chociaż znam osoby, które twierdzą inaczej). Jest to zasługą głównie wewnętrznego zróżnicowania - wszystkie tracki utrzymane są w tym samym gatunku, w jednakowej konwencji, jakkolwiek na tyle różnią się od siebie, że obeszło się bez żmudnego efektu ‘zlewania się’ poszczególnych utworów. Dzięki temu, z łatwością możemy wkręcić się w niesamowicie przyjemny, nienachalny i jednocześnie uzależniający klimat, który posiada ogromne właściwości odprężające. Może nie jest to aż tak wielka magia, jak przy dotychczasowych wydawnictwach Kid Cudiego, ale 'channel Orange' mimo wszystko wywołuje niemałe emocje. Szczególnie, gdy do podkładu dodamy niezły, chilloutowy głos gospodarza. Btw., wam też momentami przypomina barwę Kanye Westa?

Jak już ustaliliśmy, że ma ciekawy głos, skoncentrujmy się na tym, do czego go używa. Frank przedstawia nam wiele różnych aspektów życia, używając do tego swojego bogatego języka oraz licznych środków stylistycznych, z których górują oczywiście metafory. Posłuchamy sobie o tym, jakie życie jest piękne, o wgłębianiu się w tajemnice ludzkiego umysłu pod kątem relacji damsko-męskich, luksusie, ‘taksówkowych’ rozmyślaniach na temat seksualności i miłości, uzależnieniach, itd. Sama tematyka ma się różnie, jest ambitna, czasami mniej, lecz wykonanie zawsze prezentuje najwyższy poziom.


Numerów singlowych jest aż trzy: Thinkin Bout You, Pyramids oraz Sweet Life. Nie ma sensu rozpisywać się nad nimi osobno, bo cała trójka pod wieloma względami wypada podobnie. Zresztą tak samo, jak reszta, która prezentuje zbliżony, wysoki poziom - żaden track nie odstaje, żaden się wyjątkowo nie wybija. Album powinien przypaść do gustu miłośnikom nie tylko samego rnb, lecz także porządnego rapu oraz poszukiwaczom nowych, oryginalnych brzmień, których hobby to przeszukiwanie muzycznej blogosfery i portalu last.fm. A komu z pewnością nie? Zapewne licznym przedstawicielom radiowego targetu, czyli osobom, dla których liczy się przede wszystkim bezpośrednia melodyjność, szczególnie ta w klubowym wydaniu.

To, że channel Orange namiesza na rynku muzycznym jest pewne – Ocean stworzył nad wyraz ambitne i dopracowane pod każdym względem dzieło, które w 100% dopasował do potrzeb współczesnego słuchacza. Czyżby ideał? Nie, jeszcze nie – ale i tak może zająć bardzo wysoką pozycję w moim rankingu najlepszych płyt 2012. Rankingu, którego, swoją drogą, i tak nie zrobię. 


Zgadzasz się? Podaj dalej:

12 komentarze:

Tomek, mi też się wydawało, że nie zrobię rankingu ulubionych płyt 2011, ale wtedy pojawił się pewien Bloger (a nawet MUZYKO(B)LOGER) i od razu zmiękłem. Grzecznie zrobiłem ranking nie tylko płyt, ale też singli i to z aż 100 pozycjami (nie wiadomo po co, starczyłoby 80 :P)

Ja mam nadzieję, że mnie nie 'strzeli' żadna metamorfoza. Nie lubię tworzyć rankingów ;)

Usłyszałem o nim po tym, jak Adele poleciła jego płytę na twitterze. Z myślą "Co ona znowu wymyśla" wpisałem jego nazwisko w YouTube. No i po przesłuchaniu singli przyznałem jej rację - te kilka utworów wywarło na mnie naprawdę pozytywne wrażenie. Do tego Twoja, chwaląca opinia i chyba zdecyduję się na poznanie reszty albumu :)
A swoją drogą, taki ranking byłby naprawdę fajny :D

Ja usłyszałem o nim z paska informacyjnego na Rebel TV i po twojej recenzji skusiłem się zapoznać z muzyką tego artysty.

P.S. Zrecenzujesz płytę No Doubt - Push And Shove jak wyjdzie?

Szczerze mówiąc - nie znam, ale brzmi bardzo ciekawie!

ODD FUTURE I OFWGKTA TO NIE TO SAMO

Wikipedia: 'Odd Future Wolf Gang Kill Them All, often abbreviated to OFWGKTA or simply Odd Future(...)'

Z początku album wydawał mi się nieco nudny, teraz go uwielbiam. Jedno z najlepszych wydawnictw niedawno wypuszczonych. Najbardziej podoba mi się "Bad Religion" oraz "Pyramids". Nie przepadam natomiast za "Thinking Bout You".

Frank jest najlepszy, jego muzyki można słuchać zawsze . nie to co grupy Odd Future haha, ;d

Ta płyta to jedno z moich odkryć 2012, jest REWELACYJNA! 'Real Love' i 'Super Rich Kids' to moje ulubione kawalki :-)

Prześlij komentarz